Jak to nazwać?
Hol - to slowo wywołuje u mnie dreszcze, kojarzy się z mrocznym ogromnym pomieszczeniem prowadzącym do...no właśnie dokąd?
Hall - brzmi nieco "nowobogacko", prawda??:) "Dynastia", Alexis i inne "Blejki" w moim domu?? Nieee....
Klatka schodowa - no cóż, taki glęboki PRL...blok z wielkiej płyty to to nie jest, młodociani nie przesiadują tu puszczając ukradkiem dymka przez uchylone okienko...
No to jak? jak nazwać to pomieszczenie w domu? Macie jakieś własne propozycje??:)
Proszę się nie bać - ten wilk nie gryzie:) Jest mięciutki i przytulaśny i muszę podziękowac za niego Iz i Redowi - dzięki Wam go odnlazłam:) gdzie? W niemieckim Netto:)
Do kompletu jest jeszcze Pan Łoś Superktoś - czekający cierpliwie na inaugurację sezonu - bynajmniej nie sezonu na polowanie:)
Ale wracając do tematu. TO pomieszczenie, będące łącznikiem pomiędzy wszystkimi pomieszczeniami na parterze bardzo długi czas było nieoswojoną częścią domu, ogarniętą przez rowerki, wózki, sprzęty gimnastyczne...
Wymarzyłam sobie tam wieelką komodę na wszystkie niezbędne podręczne salonowo-kuchenne rzeczy...i szukałam...szukałam dłuuugo i bezowocnie...Znalazłam wreszcie i już prawie prawię miałam ją w rękach kiedy na kilka godzin przed odbiorem "Cudowny Sprzedawca" poinformował mnie, że ją sprzedał komuś innemu:(
Wierzcie mi, nie chcielibyscie widzieć i slyszeć mnie po tym telefonie!!:)
ale ale...jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma...
Rach -ciach przyszedl do glowy pomysł, a w ślad za nim przyjechaly do mnie 4 komódki RAST z IKEA...Jedna z nich stała się integralną częścią biurka w pracowni, a trzy pozostałe - stworzyły bazę pod moją komodę.
Potem czas "jakiś" trwała ich metamorfoza, było szlifowanie, szpachlowanie dziur po gałkach, malowanie, bejcowanie, przecieranie, lakierowanie, woskowanie, przykręcanie uchwytów i skręcanie komódek...
I jest:)
Jeszcze bez blatu - bo docelowo będzie na niej piękny orzechowy blat - który połączy ze sobą kolorystycznie schody i komodę. wnętrze szuflad i skrzynek również ma orzechowy kolor, który pięknie kontrastuje z kolorem pastelowej orchideii...
a jak Wam się podoba?
Rameczki z grafikami ptasząt z 1965 roku wyszperałam w ulubionym szpermarkecie po złotówkę za sztukę, tylko leciutko wyczyściłam ramki i pogłębiłam ich orzechowy kolor...mam do nich ogromny sentyment:)
Cały mój
hol/hall to królestwo rzeczy używanych, wyszperanych, odziedziczonych po rodzicach/dziadkach - w drugim kącie stoi wszak mój dziadkowy stolik-weteran wraz z wiekową Panną Eriką (maszyną do pisania)...i jeszcze stara rama lustra, ktora dziś skrywa tablicę do pisania, a która wkrótcie otrzyma piękny dębowy dekor z ... dziadkowego zegara:)
Lampka też jest znaleziskiem i czeka jeszcze na odświeżenie, ale ja wciąż nie umiem zdecydować się na kolr. Klasyczny orzech czy białe przecierki?
Nad naszymi głowami "dynda" efekt wesołej mojej twórczości, który jakiś czas "służył" za żyrandol w salonie...Proszę się nie śmiać:)
Tymczasowo oswoiłam troszkę tę przestrzeń, ale już mam w planach kilka większych i mniejszych zmian, które ją zdecydowanie ocieplą.
Życzę Wam Kochani miłego weekendu i slonecznych ciepłych pierwszych jesiennych dni:)
I jeszcze poproszę jutro raniutko o trzymanie mocno kciuków za naszą Luśkę!!!!!!!
Wasza Ana